Fryzury

Porady dla fryzjerów: 10 zasad dotyczących nieskazitelnych włosów

Pin
Send
Share
Send

Mówią więc, że kiedy musisz podjąć poważną decyzję, aby nie popełnić błędu, musisz dokładnie przemyśleć, zanim coś zrobisz, coś zdecydować. Lepiej pomyśleć o tym siedem razy, aby można było go odciąć. Wszakże w życiu zdarza się, że człowiek czasem nie myśli o konsekwencjach w życiu, myśli lekko, a następnie błędy te muszą zostać skorygowane, aby ciągle myśleć, aby poprawić, trzeba zrobić więcej pracy.

Oto kolejna popularna mądrość z tej samej opery. Zgadza się, musisz dobrze przemyśleć swoje działania, jeśli są to poważne kroki.

Spontaniczność jest dobra, gdy sytuacja awaryjna))

Odnosi się to do działań, które wymagają uwagi i ostrożności (w zasadzie bez praktyki), ale nie do żadnych. W końcu, jak wiemy

Przy odpowiedniej praktyce lub zaufaniu do pozytywnego wyniku działania, nie jest konieczne napinanie głowy.

To samo zaproponowane w pytaniu nie dotyczy przypadków, w których konieczne jest pilne działanie, gdy jakiekolwiek opóźnienie jest krytyczne (banalnym przykładem jest ratowanie życia).

Ogólnie, jak zwykle: bajka jest kłamstwem, ale konieczne jest działanie w zależności od okoliczności.

Włosy nie sprawiają, że jesteś gwiazdą

Ben mówi, że kobiety często przychodzą do niego z prośbą o ułożenie włosów jak każda sławna osoba. I często okazuje się, że nie chodzi o długość włosów, ale o to, jak wyglądają.

Pamiętaj o tym rób włosy jak gwiazda ma sens tylko wtedy, gdy twoje włosy mają ze sobą wiele wspólnego. Mówimy o gęstości, prostych lub kręconych włosach. Weź również pod uwagę, że gwiazdy mogą sobie pozwolić na regularne odwiedzanie stylisty, który będzie monitorował wygląd swoich włosów.

Jeśli zastanowisz się uważnie

Mgła topiła się i pełzała pod porywami grudniowego wiatru. Niebo, powoli oczyszczające się, wypełnione było słabym błękitem. Nad Hogwartem zaręczyli się o świcie.

Harry Potter siedział na parapecie wysokiego, wąskiego okna wieży Gryffindoru, obserwując, jak promienie słońca czują się niepewnie na kamieniarce ścian. Jego twarz była ponura.

Właściwie nie może być inaczej. Przez ostatnie kilka godzin jego myśli wirowały wyłącznie wokół wczorajszej klasy Eliksirów. A zbliżające się indywidualne spotkanie z nauczycielem tego tematu nie dodało Harry'emu dobrego nastroju.

Snape, po tym, jak został poinformowany o potrzebie trenowania Pottera przez kolejne dwa lata przed końcem ostatniego Hogwartu, wpadł w szał. A potem najwyraźniej postawił sobie cel: uwolnić świat od młodego maga. Pożądane jest, aby Potter zrobił to sam. Przeszła kpina Snape'a wydawała się teraz niemal układem, a sarkazm był po prostu niezbyt zrozumiałym humorem. I dlaczego wydawało mi się, że nie może być gorzej niż w piątym roku? Byłem wyraźnie pesymistą. Nawet tak, jak potrafią - taka była pozycja, pozostawiając perspektywę rozwoju sytuacji.

Nie było takiej zniewagi, że Snape nie włoży głowy Harry'ego w ciągu tych dwóch lat. Wydawało się, że każde nowe osiągnięcie młodego człowieka silniej rozpaliło jego bolesną nienawiść. Ani ataki Śmierciożerców, które rozpoczęły się, gdy Harry był w szóstym roku życia, ani ofiary wśród uczniów i nauczycieli w tej wojnie nie pogodziły go z Potterem.

Dzieje się tak pomimo tego, że niejednokrotnie musieli działać jednocześnie, ramię w ramię.

Jednak Snape pozostał wierny sobie. W obecności nauczycieli zignorował Harry'ego z wielką pogardą, a gdy uczniowie lub (z wyjątkiem Merlina) pozostali z nim jeden na jeden, obraził go tak mocno, że jego ręce chciały wyciągnąć różdżkę i spróbować swoich sukcesów w tej aplikacji Crucio. Jednak nigdy nie pozwolił sobie zapomnieć. W końcu Snape wciąż był jego nauczycielem, a on był studentem, zobowiązanym do przestrzegania zasad szkolnych. Co więcej, zaniedbanie tych zasad może tylko dać Snape'owi dodatkową kartę atutową. A dzisiaj Harry nie był do końca pewien, po czyjej stronie Snape nie zabiłby go, gdyby była kusząca okazja.

Odkąd podzieliłem się tymi myślami, wracając z nową siłą po śmierci Syriusza, Harry zdecydowanie nie był z kim (ani Ron, ani Hermiona go nie słuchali, odpisując podejrzenia jego przyjaciela o nerwowym szoku, a Dumbledore ufał Snape'owi jakoś zbyt bezwarunkowo) Harry mógł tylko nakłaniać się do czujności i roztropności.

I muszę powiedzieć, że to zrobił. Pomyślnie okazało się, że przez cały rok i prawie połowa tego. Ale po wczorajszym incydencie Harry, zdając sobie sprawę, że się zepsuł, nie mógł się powstrzymać od przyznania, że ​​nie może zobaczyć, jak skończy się bitwa między Dobrem a Złem ... Co tam było - nie mógł nawet wiedzieć, jakie potrawy będą podawane dzisiaj na obiad w Wielkiej Sali. Ponieważ dzisiaj w południe miał się spotkać z Severusem Snape'em, a po jego zakończeniu Harry mógł być w miejscach, o których nie mamy pojęcia. W każdym razie tak długo, jak żyją.

Tak, nie miał prawa się łamać. Trzeba było zignorować kolejny jadowity cierń sarkazmu Snape'a. Ale w końcu, do wczorajszego dnia, Harry nie zginął w bezpośredniej walce. Nie można było zobaczyć, jak zielona poświata Trzeciego Niewybaczalnego odbija się w martwych oczach wroga, które przez sekundę nabierają koloru jego własnych oczu. Przedwczoraj, po raz pierwszy, Harry poczuł, jak drżą mu palce, które ściskały różdżkę, nawet kilka godzin później.

Objawił się Hogsmeade po kolejnym spotkaniu Zakonu Feniksa, gdzie omówił plan i koordynację dalszych działań wojennych. Z powodu stanu wyjątkowego zakaz używania magii przez nieletnich został zniesiony i Harry był w stanie użyć swojej różdżki, sprzętu i innych ważnych rzeczy bez ryzyka dostarczenia go jako intruza do Ministerstwa Magii.

Pod koniec spotkania on, Dumbledore i McGonagall, udali się osobno do Hogsmeade, najbliższego miejsca do Hogwartu. Harry, jako najmłodszy i niedostatecznie doświadczony, poszedł pierwszy. W tym momencie, kiedy mentalnie pogratulował sobie udanego powrotu, Lucjusz Malfoy dorastał za nim. Harry prawdopodobnie nie miałby czasu, by dowiedzieć się, czy nie był to krzyk Rona, który odniósł wielki sukces w Hogsmeade. Harry pochylił się, pozwalając, by pierwsza klątwa przejechała nad nim, a jednocześnie odwrócił się, twarzą do wroga.

Pierwszym uczuciem, które go odwiedziło, była ulga: Malfoy był sam. Bez ich Towarzyszy - prawdopodobnie nie udało im się jeszcze podciągnąć, co pozwoliło im zdobyć kilka sekund.

A Lucjusz był także bez ochroniarzy Dementora po bokach. Kiedy te stworzenia weszły do ​​walki, jasni magowie, którzy nie posiadali żelaznej powściągliwości, nie mieli szans. W końcu niemal niemożliwe jest jednoczesne stworzenie i utrzymanie potężnego kaprala Patronusa, aby odstraszyć Dementorów i wymienić śmiertelne zaklęcia.

Dementorzy prawdopodobnie cieszyli się taką samą przyjemnością z wojny jak mugole ze stron.

Zawarcie Śmierciożerców w Azkabanie po piątym roku Harry'ego oczywiście nie przeciągnęło się - prawie otwarcie zostawili go ze swoimi strażnikami. Teraz, po raz pierwszy w całej swojej historii, więzienie zostało opuszczone, a jego mury nie wzbudzały grozy u nikogo.

Malfoy otwarcie stał się głową Śmierciożerców. Największą tajemnicą Harry'ego był powód, dla którego Draco Malfoy kontynuował naukę w Hogwarcie.

Więc Harry zdołał ocenić swoje szanse. Mały - mimo że Malfoy Sr był zawsze uważany za silnego czarownika, który nie odważył się otwarcie rzucić wyzwania tylko być może, Dumbledore'owi. Jest mało prawdopodobne, że uważał Harry'ego Pottera za poważnego przeciwnika. A Harry ze swojej strony wolałby widzieć Bellatrix Lestrange na swoim miejscu. Nie dlatego, że łatwiej byłoby z nią poradzić - po prostu miał specjalne konto dla tej kobiety. Dla Syriusza.

Ale ani wybór, ani odwrót nie były konieczne.

Chłopcze - uśmiechnął się chłodno Malfoy - lubię cię na czas. Cóż, Harry został złapany. To wszystko. Tak

Idź do diabła - Potter rzucił w odpowiedzi zębami, czując, jak wokół nich wyrasta czar tarczy - tarcza, przez którą pomoc nie dotrze do niego. Ale ona też nie dotrze do Malfoya.

Stał w pozycji i uniósł różdżkę w klasycznym geście wyzwania.

Jeśli Malfoy był zaskoczony, nie pokazał tego. Zaatakował. Błyskawicznie.

Sam Harry nie pamiętał teraz, jak próbował pojedynku. Ale doskonale pamiętał finał - choć był pewien, że nie popełni pierwszego morderstwa w swoich koszmarnych snach.

Przypomniał sobie również, że dostrzegł: wszyscy, którzy przyszli na miejsce zdarzenia - Dumbledore, McGonagall, Lupin, Ron - trzymali patyki w gotowości, zamrożeni w napięciu, gotowi ruszyć naprzód, gdy tylko zaklęcie tarczy ustało.

A tam stał Snape (i skąd po prostu pochodził?), Demonstracyjnie składając ręce na piersi i mrużąc oczy beznamiętnie. Wygląda na to, że nawet nie wyciągnął różdżki.

A kiedy Harry zabił Malfoya, a potem upadł do tyłu, wszyscy rzucili się do niego z wyjątkiem Snape'a. Po prostu odwrócił się i odszedł z lekkim spacerem - jak wielki czarny ptak.

W nocy, leżąc w łóżku i badając czarne cienie w rogach pokoju, Harry poważnie rozważał możliwość, że Snape był na miejscu walki z jakiegoś powodu - prawdopodobnie aportował się po Malfoyu, kiedy szli na regularne spotkanie Śmierciożerców. A Potter boleśnie chciał ujawnić zdrajcę.

Cóż, nie musiałbym tego robić kosztem własnego życia ... i dlaczego tak trudno mu się powstrzymać, jeśli chodzi o Snape'a? Ich nienawiść była dziś dość obustronna i być może równa sile. Nie podjęto już żadnych rozsądnych argumentów.

A jednak musiał milczeć.

Następnego dnia, podczas następnej lekcji Eliksirów, kontynuowano lekcje, pomimo wspólnej decyzji nauczycieli i uczniów, pomimo wojny (a raczej, w przeciwieństwie do niego), Snape nie zawiódł ponownie, narażając Harry'ego na idiotę i całkowitą niekompetencję.

Jego zwycięstwo w najtrudniejszym pojedynku, w którym nie można było interweniować z powodu zbyt szybkiej wymiany zaklęć i zaklęć tarczowych, Snape nazwał nieporozumienie, które, jego zdaniem, tylko potwierdza dobrze znaną zasadę. Zasada jest następująca: Pan Potter, siedemnastoletni student siódmego roku w Hogwarcie, nie nadaje się do żadnej działalności, która wymaga minimalnej ostrożności i koncentracji myśli. Dlatego wszystkie jego sukcesy wynikają wyłącznie z lekkomyślności i skaczących skoków, a za każdym razem może być jego ostatnia.

Do tego Harry, który wstał, odpowiedział, kim dokładnie był, Harry Potter, uważa profesora Severusa Snape'a - zarówno nauczyciela, jak i wojownika Zakonu Feniksa. Mówił co najmniej minutę.

Snape stał się biały po ostatnim słowie tyrad, choć nigdy nie miał jasnej karnacji. W jego oczach nie błysnęły zwykłe obraźliwe światła, ale obietnica szybkiej i złej śmierci.

- Zapłacisz za słowa, panie Potter - obiecał pół szeptem. Od tego pół szeptu w całej klasie gęsia skórka rozlewa się po skórze. Ale nie od Harry'ego. Nie miał nic do stracenia. - Zawsze, kiedy pan chce, proszę pana - powiedział nagle - przynajmniej jeśli ma się odwagę, by pójść jeden na jednego, jeden Śmierciożerca wśród nas będzie mniejszy.

Ponieważ nie było nic do dodania, Potter po cichu zebrał swoje rzeczy i wyszedł z klasy w całkowitej ciszy - Snape wydawał się zaniemówić z powodu wścieklizny, tylko jego nozdrza były szeroko otwarte na jego bezkrwawej twarzy.

Słysząc nic z krwi dudniącej w uszach, Harry powoli wszedł do sypialni Gryffindoru. Drżąc z nerwowego podniecenia, nie znalazł siły, by usiąść, i stanął przy oknie, opierając ramię o ścianę. Jego wzrok wpatrywał się niewidząco w dal. Nie, nie żałował jeszcze tego, co powiedział Snape. W jego głowie nadal rozbrzmiewały gniewne słowa. Harry parsknął kilka razy.

Po zakończeniu lekcji pokój zapukał nieśmiało. Harry nie odpowiedział. Potem drzwi lekko się otworzyły i blada Hermiona wślizgnęła się do środka. W milczeniu podała Harry'emu pergamin zapieczętowany pieczęcią Slytherinu.

Harry otworzył notatkę. Była niezwykle zwięzła: „Jutro w moim biurze. 12:00”.

Pismo Snape'a było gładkie i ostre, jak zwykle, kropelki atramentu wskazywały, że się śpieszy lub naciskał zbyt mocno pióro, nie włączał pergaminu. Napisał to z chłodną głową.

Nie martwił się.

Czas się przestraszyć.

Jeśli Snape chce go zabić, Harry dał mu świetną okazję pół godziny temu.

Spojrzał na nieruchomą Hermionę, czekając na komentarze, ale dziewczyna pokazała całkowicie nietypową ciszę. Odwróciła się bez słowa i ze spuszczoną głową wyszła. Drzwi się zamknęły.

Zaskakująco, mimo że spał tylko do szóstej rano, Harry spał dobrze.

Cicho wstając z łóżka, znów poszedł do okna strzelnicy wieży Gryffindoru i siadając na zimnym parapecie, wpatrywał się w nicość. Ze stanu głębokiej myśli jego głos przyniósł Ronowi:

- Harry, jest godzina dziesiąta. Ty ... nie pójdziesz na śniadanie?

Młody mężczyzna powoli odwrócił głowę i rozejrzał się po pokoju. Rzeczywiście, był już pusty, wszystkie łóżka były zrobione, nie było też stosów książek na szafkach nocnych. Czy są dziś, bez jednego słowa, wypaliliście stąd rano? Czy jestem głuchy?

Nie, nie dlatego, że chciał skrzywdzić Rona - tylko w tym stanie wewnętrznej koncentracji, w której był, jedzenie nie dostało się do jego ust. Przyjaciel zdawał się go rozumieć i cicho wyszedł, zamykając drzwi - tak jak wczoraj Hermiona.

Harry siedział na parapecie, przyglądając się grudniowemu niebu i starannie stukając paznokciami w szkło.

Jeśli miał zamiar, z naruszeniem wszystkich - aczkolwiek źle zranionych przez wojnę - zasad wojny w pojedynku ze swoim nauczycielem, który również nie rozumiał, jak zamierza wyjść przed reżysera, powinien zważyć ostatni raz.

Trzeba było zrozumieć, jak to się stało w ten sposób. Zrozum siebie. I zrozum swojego przeciwnika. Ten Potter już się nauczył. Jeśli nie rozumiesz, jakie cele osiąga wróg, nie ma sensu próbować go odtworzyć. Brute force? - Harry po prostu tego nie miał. Jego główną bronią była zwinność, zwinność i spryt. Pozostało wyobrazić sobie pociąg myśli osoby, z którą pojedynek dziś na niego czeka. Chociaż można tutaj logicznie zrozumieć? I dlaczego w to wątpię. * Ponieważ musisz zacząć od siebie, prawda, Harry? * Zamknij się, wyświadcz mi przysługę.

Tak Snape miał milion i jeden powód, by nienawidzić Harry'ego Pottera.

Po pierwsze, dla którego syna jest.

Po drugie, ponieważ jest tak podobny do tego, którego jest synem.

Po trzecie, ponieważ Snape musiał ratować życie syna szkoły więcej niż raz lub dwa razy. I chciałem prawdopodobnie obrócić szyję. Ponieważ Potter Jr. odznaczał się dziedziczną lekkomyślnością i niezwykłą odwagą, którą Snape rozsądnie uważał za odważną.

Podsumowując. Połączenie tych faktów dało Snape'owi pewność prawa do otwarcia kampanii wojskowej przeciwko Harry'emu od pierwszego dnia, w którym wszedł do Hogwartu. Które nie zawiódł.

Prawdopodobnie, w sposób Snape'a, taka zemsta miała sens. Zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Lupin i Syriusz byli zmuszeni zaakceptować potrzebę klas legilimencji. Dobry prezent dla dwóch z czterech ocalałych Huncwotów. „Zapłacę twojemu chłopcu w ten sam sposób, w jaki zapłaciłeś mi za ataki nudy i złego nastroju”.

Przez wszystkie lata studenckie maruderzy otruli Snape'a, obrażali jego dumę - nic dziwnego, że po tylu latach jego zemsta spadła na człowieka, do którego mógł dotrzeć.

Do wczoraj te powody były nieco spekulacyjne w oczach Harry'ego (jeśli nie wydawały się szczerym nonsensem), ale niestety fatalny wczoraj w jakiś sposób potwierdził ich prawo do życia.

Widziałem najbardziej haniebne, najbardziej tajne wspomnienia Snape'a na obrzeżach pamięci. Bardzo dobrze pamiętam, jak udało mi się przebić jego obronę zaklęciem Legilimens i zobaczyć tam brzydkiego, samotnego, osławionego nastolatka.

To ja sprawiłem, że Snape przeżył upokorzenie, które zostało pogrzebane w sercu. Być może był to pierwszy powód nienawiści, którą dał mi osobiście. Wczoraj był drugi. Ale Snape nie należy do tych, którzy wybaczają.

Nie obwiniam mnie, mówiłem sobie rok po roku. Nie ma mnie za co nienawidzić.

Dziś ten argument nie ma już znaczenia.

Harry zdawał sobie sprawę, że przekroczył granice tego, co było dozwolone - jego wczorajsza oskarżycielska mowa skierowana do Snape'a zawierała kilka wskazówek, co widział.

To było po tym, jak słowo „o pedagogicznych talentach mężczyzny, który w latach szkolnych został wstrząśnięty do góry nogami przez swoich kolegów z klasy”, Snape zbladł straszliwą, śmiertelną bladością. I Harry zdał sobie sprawę, że Snape nigdy mu tego nie wybaczy. Właściwie może nadal być w porządku.

Ponieważ jedną rzeczą jest upokorzenie ojca w synu, a drugim jest zdobycie zaufania do sprawiedliwości ich działań.

O tym, ile obelg od sześciu i pół roku, udział Harry'ego, młodego człowieka zupełnie nieoczekiwanie zapomniał. Może dlatego, że głos nagle obudzonego sumienia powiedział mu teraz, że zaszedł za daleko. Uderzył w prawie jedyne wrażliwe miejsce tego człowieka i gdyby nie siła woli Snape'a, Harry był pewien, że zostałby zabity na miejscu.

Zamiast tego był w stanie opuścić klasę, nie słysząc ani jednego słowa z tyłu.

Przypomniał sobie słowa Dumbledore'a dotyczące zachowania Snape'a: są rany, które nigdy nie bliznują. Taka rana była nienawiścią profesora Eliksirów do starszego Pottera, namiętną nienawiścią, która zakorzeniła się w jego młodości. Tylko jej słaby cień padł na Harry'ego.

Czy to naprawdę ze strachu przed Dumbledorem Snape uratował mi życie więcej niż raz z taką postawą?

Gdzieś w głębi zamku zegar ścienny rozbrzmiewał echem jedenaście. Harry zadrżał. Miał jedną godzinę przed spotkaniem ze Snape'em i ten wewnętrzny głos był zdecydowanie zalecany, by zadzwonić do ostatniego na godzinę.

Więc, panie Potter. Z postawy Snape'a nie jesteśmy pozbawieni psychicznego przeciążenia, ale zrozumieliśmy to. Pozostaje uporządkować własne uczucia, aby nie dać niczego (co? - tak, cokolwiek) uderzeniu w pacjenta.

Wow. Z tej nieoczekiwanej myśli Harry wyprostował się. Gdzie on jest, aby dowiedzieć się o bólach w przypadku Snape'a? Jak bardzo pamiętał siebie w Hogwarcie, ten człowiek był jego stałą karą. (* Nic, jestem pewien, że jest całkowicie odwrotny. *)

O czym rozmawialiśmy oprócz najgłębszej wrogości i ciągłych podejrzeń?

A najgorsze było to, że Snape miał rację. I ma rację - chyba że, oczywiście, pozostawiając swoją stałą ideę, że Harry zewnętrznie i wewnętrznie jest kopią Jamesa - okazało się, że ciągle. Ale śmierć Syriusza, Harry wciąż nie mógł mu wybaczyć. Wiedział, że może nie mieć racji, ale nie mógł mu wybaczyć. Ponieważ wspominał cudownie, jak bardzo Snape pragnął nakarmić duszę Czarnego Dementorom - raz, w trzecim roku, dwóch lub trzech z powrotem.

Jak Harry chciał wtedy zemścić się na nim! W głębi duszy sam nie wierzył, że Snape zdradza Zakon Feniksa - ale to pozwoliło znaleźć sposób na obrzydzenie człowieka o ciemnych ciemnych oczach i najspokojniejszym spacerze w Hogwarcie.

I lubił, żeby Snape ciągle się wściekał - tym bardziej lubił, gdy Dumbledore nie zawsze był gotów interweniować w pobliżu.

Ponieważ miał nadzieję, że pewnego dnia Snape nie będzie miał wystarczającej samokontroli i ulegnie prowokacji. Pojedynek nie wzbudził w nim strachu, niezależnie od tego, kim był przeciwnik - prawdopodobnie szok w czwartym roku wyeliminował strach. Harry codziennie wiedział, że w każdej chwili może podjąć decyzję: zabić lub zostać zabitym. Ta ciągła, niepewna gotowość przedwcześnie postarzała mu oczy, położyła cienką, ale głęboką zmarszczkę między brwiami i pomogła poradzić sobie z Malfoyem.

Cóż, prawdopodobnie można powiedzieć, że prowokacja w końcu się udała, jaką różnicę, w jaki sposób. Można liczyć na wszystkie lata, kiedy w cieniu nocnych korytarzy Hogwartu widział postać tego mężczyzny, zmuszając go do nerwowego drżenia i owinięcia się mocniej płaszczem niewidzialności. Wyrównaj za wszystkie zniewagi i upokorzenia, kiedy chciałem wpaść w miejsce pod przenikliwym spojrzeniem, czując się jak robak, który jest teraz wrzucany do kotła z bulgoczącym eliksirem.

Harry westchnął ciężko. W każdym razie ta godzina naprawdę obiecała być ostatnią w jego pobycie w murach zamku. Nawet jeśli oni i Snape nie zabiją się nawzajem, natychmiast go wykluczą - Snape będzie pierwszym, który się tym zajmie. Jeśli nie jest już zajęty.

Harry natychmiast wyobraził sobie, jak ekspres do eliksirów zbliża się do gabinetu Dumbledore'a z krokiem w powietrzu, odrzucając hasło do gargulca, beztrosko odrzucając ciężkie włosy z twarzy ... w tym momencie wyobraźnia młodego człowieka nagle przestała. A potem ostatni odcinek przewinął się ponownie, jak w zwolnionym tempie - Snape, rzucając wąską arystokratyczną rękę na twarz, solidne długie palce chowające się we włosach, zimne wargi ściśnięte w zwykłą pogardliwą linię ...

Harry zamarł, jakby zobaczył ducha. Wyobrażony obraz wywołał dziwne uczucie - jego oddech nagle się zatrzymał, jakby z ciosu w jelitę gorycz podniosła się do gardła. A potem z niezwykłą jasnością zobaczył, jak Snape odwrócił się do niego i drugą ręką trzymał bliznę, usuwając huk z czoła, tak jak właśnie zdjął kosmyk włosów z twarzy.

Słaby, ale obsceniczny syk zerwał się z ust Pottera. To nie jest na żadnej wspiętej bramie! Usiądź na siódmym kursie na parapecie, aby zastanowić się, jakie słabości ma twój przeciwnik, jakich zaklęć użyć, aby wpłynąć na te słabe punkty, zastanowić się nad naturą własnej nienawiści - i wprowadzić jej naturę w ciągu kilku godzin! A jaka natura wyłania się ...

Nie Nie Nie To po prostu nie może być. Jak nawiasem mówiąc, Ginny pasuje do tej koncepcji, którą sam kładę do łóżka dwa miesiące temu? Co, jeśli wyobrażałem sobie, że Snape dotyka mojego czoła, ja ...

Harry odleciał z parapetu, pospiesznie przechadzając się po pokoju od rogu do rogu. Widziałem Snape'a więcej niż raz. I zawsze powodował u mnie tylko obrzydzenie. Nie zmieni się - nie może się zmienić - takie rzeczy nie zmieniają się w ciągu kilku minut.

* A jeśli naprawdę cię dotknął? * Tak, dotknął! Przez tak wiele lat - nie potrząsnął mną za kark! Dlaczego nagle teraz o tym myślę z powodu tego, czym jestem psycho?

Harry zatrzymał się w połowie kroku. Wydawało mu się, że zrozumiał, a to zrozumienie sprawiło, że podciągnął się na łóżko, upadł na nią i wpatrywał się w sufit. Nie wyobrażał sobie spojrzenia Snape'a. Nie jego trujący głos. Nawet dominujące odwrócenie ramion.

Widział przed sobą swoje cienkie nadgarstki nerwowe z charakterystycznymi sprytnymi palcami. Te ręce, nawet zaciśnięte w pięści, nigdy nie świadczyły o nienawiści Snape'a do Harry'ego Pottera. Wydawały się należeć do innej osoby. Podobnie jak nieznajomy, Gryfon po raz pierwszy zobaczył swojego najbardziej znienawidzonego profesora.

A podczas mojego pojedynku z Lucjuszem ... skąd on się wziął? Pamiętam, jak stał, chowając dłonie w rękawach skrzyżowanych ramion. Czy to dlatego, że je przekroczył, że bał się nie radzić sobie sam i nie spieszyć się do przodu?

Nie, w ten sposób możesz wymyślić cokolwiek. Dumbledore był tam, McGonagall, czy w ogóle by interweniowali ... a potem - żeby Snape się o mnie bał?

A kiedy zobaczył, że Lucjusz został zabity i nic mi już nie grozi, odszedł tak szybko, że nikt prawdopodobnie nie miał czasu, aby zobaczyć jego twarz. Chciałbym wiedzieć, co w tym jest.

Więc słuchaj, Potter. Jesteś szalony. Nie zwracasz uwagi na powód - a tak przy okazji, jestem twoim powodem - ale mam nadzieję, że uwierzysz w klątwę, która załamuje się w ciągu pół godziny od ust i różdżki Snape'a. Po prostu spróbuj jakoś uniknąć Avada, nie spotkaj się z nią przynajmniej jako znak lokalizacji!

Zgoda Chwała Merlinowi. Tylko wnioski z cudownego dialogu z samym sobą okazały się bardzo ... nie te, które chciałbym. Okazało się, że Harry celowo sprowokował Snape'a, starając się przyciągnąć jego uwagę, a jednocześnie nie zdawał sobie sprawy z jego zainteresowania.

A jeśli Snape domyśliłby się kiedyś, że twarz Harry'ego rozbłysła, uczyniłby to dla swojego ucznia odkryciem niezwykle niezwykłej Ameryki. Wątpliwości już nie trzeba - Potter nie był przyzwyczajony do okłamywania samego siebie. Sposób, w jaki cała jego reakcja na wizerunek Snape'a patrzył na Harry'ego bez zwykłego gniewu w jego wzroku, potwierdził jego zainteresowanie tym potionatorem lepiej niż jakiekolwiek słowa. A to zainteresowanie było nie tylko własnością intelektualną.

Co teraz zrobić?

To (jeden z niewątpliwie kluczowy dla myślącej ludzkości) Harry nie miał czasu, aby przemyśleć pytanie. Mugolski budzik piszczał na czubku łóżka, wskazując, że na tarczy jest ćwierć do południa.

Musiałem iść.

Przez wiele lat kilka razy w tygodniu musiałem schodzić do lochów - ale moim zdaniem nigdy nie było to możliwe tak szybko. W każdym razie dodatkowe kilka minut nie zaszkodziłoby.

Podsumowując Zainteresowałem się więc profesorem eliksirów, człowiekiem, którego Voldemort prawdopodobnie mnie nienawidzi. I najwyraźniej nie stało się to wczoraj. Dlaczego tak się stało? Cóż, prawdopodobnie dlatego, że lubię pokonywać trudności.

Właśnie po raz pierwszy spojrzałem na niego z różnymi oczami. Jest silny, silny i inteligentny. (No dobrze, zgadzam się - on nie jest szpiegiem.) Mimo to ryzykował dla mnie tyle razy. Chociaż nie miał absolutnie nic, co mógłby mnie kochać, nie dał sobie ochoty oderwać mi głowy. Prawdopodobnie nie uległoby mi, gdybym go nie uraził w chwili, gdy po raz kolejny pomyślał o tym, jaki cud ocalił mnie przez pewien czas od raczej niechlubnej śmierci.

Właściwie dostałem się w ręce Malfoya. Konieczne było natychmiastowe wycofanie się, jak nauczał Flitvik, i ruszyłem do bitwy. Właściwie Snape miał rację - wygrałem tylko lekkomyślnym atakiem, efektem zaskoczenia.

Ponownie próbowałeś mnie ostrzec, sir - i jak ci odpowiedziałem?

Ale jestem gotów przyznać się do błędu. Oczywiście, twój związek ze mną nie zmieni tego, a walka nie przeszkodzi, no dobrze.

Wiem, co muszę ci teraz powiedzieć, profesorze. Ale prawie po raz pierwszy obawiam się, że nie będę miał na to dość odwagi, a ty będziesz miał czas na spalenie mnie spojrzeniem.

Harry zatrzymał się na chwilę przed masywnymi drzwiami gabinetu Snape'a, wciągnął głębiej, jak pływak przed pływaniem, a potem zapukał i, aby nie stracić determinacji, natychmiast pociągnął klamkę.

Snape stał przy biurku plecami do tego, który wszedł. Wydawało się, że nie słyszy, jak Harry puka. Ale kiedy młody człowiek otworzył usta, żeby kaszleć, profesor nagle się odwrócił. Wyraz jego twarzy był dokładnie taki, jaki wyobraził sobie Potter: zamrożony w zimnej determinacji, zamknięty, nieprzenikniony. Brwi zbiegały się po grzbiecie nosa w jednej prostej linii, spod nich nieprzyjemnie błyszczące oczy. I było mało prawdopodobne, żeby marnował czas na rozmowy.

Harry odetchnął cicho, mając nadzieję, że z całego serca wyraz jego podniecenia pozostanie niezauważony. Oczywiście tak się nie stało. Snape zmierzył Gryffindora niezwykle nieprzyjemnym spojrzeniem i po długiej przerwie przemówił:

- Panie Potter. Mam szczerą nadzieję, że to moje ostatnie spotkanie z tobą w tym życiu. Myślę, że pochlebiasz sobie tą samą nadzieją. Jeśli nadal raczysz przyjść, zacznijmy. Odsunął się od stołu, który blokował mu plecy, dając Harry'emu okazję do obejrzenia przestrzeni na blacie stołu. I nie podobała mu się rzecz, która ukazała się spojrzeniu młodzieńca.

Stół, zwykle zaśmiecony pergaminami z jednej strony z regularnymi papierami testowymi, az drugiej strony, starannie ułożonymi składnikami eliksirów, był absolutnie pusty, z wyjątkiem pojedynczego przedmiotu na środku stołu. Harry doskonale pamiętał ten temat: tak naprawdę nie zapomnisz Plopsa w pamięci Dumbledore'a, zwłaszcza gdy zajrzysz do niego tylko w ekstremalnych okolicznościach za każdym razem! (To prawda, ostatni raz, kiedy ekstremum się zaczęło, kiedy Harry wyszedł stamtąd - po najgorszym wspomnieniu Snape'a. Jego uczucia nawet teraz sprawiły, że zadrżał.) Zastanawiam się, dlaczego Snape go tu przywiózł? Oczywiście, aby nie dzielić się z Harrym życiorysami jego biografii.

Oprócz kielicha, nad którym, jak zawsze, panowała srebrzysta poświata, na czarnym polerowanym drewnie nie było moty. W uścisku jakiegoś niepokoju Potter powoli oderwał wzrok od stołu i omiótł nimi pokój. Szafka była dokładnie uporządkowana. Nie, dokładnie - nie całkiem właściwe słowo. Był sterylnie czysty i pusty. Tutaj można było działać. Nic nie wskazywało na obecność właściciela, nic nie mówiło, że te mury mają stałego właściciela. Tak wyglądał pokój ZOTS przed każdym letnim urlopem - po zmianie następnego nauczyciela. Snape jedzie na wakacje? W połowie roku szkolnego? Podczas wojny? Czy może ... podsumowując? Więc jesteś Khanem, Potter. Azkaban, oczywiście, nie działa, ale kto wie, Snape, grozi Harry'emu i emigruje gdzieś w Zimbabwe, z dala od Dumbledore'a, stąd wywrotowa działalność przeciwko Voldemortowi. I tutaj decydują, że zaginął, może nawet testament zostanie ujawniony ...

Ale te rozważania nie wzbudzały Harry'ego tak bardzo, jak powinny. Nie był nawet szczególnie zaskoczony myślą o tym, jak łatwo porzucił stereotyp o dwulicowości Snape'a. Dokończ to w taki sposób - dokończ najważniejszą rzecz: mieć czas, aby przekazać mu, co myślał w ciągu ostatnich pięciu godzin. Warto byłoby się pospieszyć - pod Crucio byłoby o wiele trudniej - ale usta kategorycznie odmówiły otwarcia. Na szczęście Snape sam przerwał milczenie:

„Więc, Potter.” Zapewniając cię o tym, że byłem najmniej odpowiedzialny za raport z moich działań, postanowiłem dać ci możliwość upewnienia się na własne oczy, że umrzesz, płacąc cenę za lekkomyślnie zniewagę. A ty umierasz, gwarantuję ci to.

Przed tobą, Potter, Omut pamięci - bez wątpienia ją rozpoznałeś, ponieważ twoje obserwacje, zaczerpnięte z tego źródła, wyróżniają się niezapomnianym ... bogactwem kolorów. Głos Snape'a wybuchł gniewem, a on spojrzał na Harry'ego. Cicho opuścił głowę, przyjmując wyrzut. Oczywiście odnosił się do informacji z Wspomnień Pamięci nie więcej niż wczoraj w jego oskarżycielskiej mowie.

„Cóż, profesor Dumbledore dał mi pozwolenie na zapoznanie się z informacjami, które uważam za niezbędne do przekazania ci”. On z kolei jest świadkiem jego autentyczności. Jedyną rzeczą, której reżyser nie wie, jest to, że zostanie pokazane nagranie mojej pamięci na temat jasnej strony. Potem zamierzam zrobić coś, czego Lucius Malfoy nie zdołał zrobić: rzucić ci wyzwanie i zabić cię. - Dłonie Snape'a zacisnęły się w pięści, a on z widocznym wysiłkiem je otworzył. - To, co reżyser zrobi mi później, ty, Potter, już nie dotkniesz. Ponieważ mam nadzieję, że nie będziesz z nami.

Harry westchnął ciężko. Perspektywa opisana przez Snape'a oczywiście nie podobała się, ale w innych okolicznościach dotknęłaby go bardziej poważnie.Profesor Eliksirów najwyraźniej miał dość Harry'ego Pottera, że ​​był gotów liczyć się z nim za wszelką cenę - nawet kosztem jego życia. Nagle skończyło się żelazne opanowanie. Cóż, pomyślał Harry, a metal jest zmęczony. Ale prawdopodobnie nadszedł czas, aby włączyć jego zdolności mowy, dopóki Snape nie zdecydował, że jest odrętwiały ze strachu. Tymczasem profesor zaprosił chłopca do Omuta z szerokim drwiącym gestem:

- Witaj w swojej ostatniej sesji kopania w mojej pamięci. Proszę się nie nudzić - nie będzie scen z ojcem. - A widząc, że Potter stoi w miejscu, Snape dodał: - czy boisz się przyznać do błędów, panie Hope-Magical-World?

Harry wyprostował się i zrobił krok do przodu. Ale nie do stołu, ale do samego Snape'a, zdecydowanie patrząc w jego twarz. Nadszedł moment: teraz lub nigdy. On musi to zrobić. Ze względu na siebie ... i na Snape'a, choć oczywiście nie będzie się radował.

„Panie, dziękuję, że w końcu zdecydowaliście się wyjaśnić moje wątpliwości”. Dziękuję, że zdecydowałeś się najpierw ze mną porozmawiać. Powiem tylko dwa słowa. Możesz też się pożegnać. - Dostał dużo powietrza w piersi i czując, że jego serce bije gdzieś w gardle, powiedział, patrząc Snape'owi prosto w oczy:

- Przyznaję, że się myliłem. Przyznaję, że moje podejrzenia były bezpodstawne i nie miały prawdziwych podstaw. Masz prawo żądać ode mnie satysfakcji za zniewagę. I - ponieważ przyznaję, że wina leży po mojej stronie, nie zajrzę do Omuta ... i nie będę się bronił. Nie mam nawet kijków. Możesz mnie zabić, profesorze, nie będę się opierać.

Powiedziawszy to wszystko jednym tchem, Harry poczuł, że teraz spadnie na kamienną podłogę lochu Slytherinu. Ponieważ byłaby najlepszą rzeczą, jaką mógł zrobić pod wpływem spojrzenia Snape'a. Harry miał nawet wrażenie déjà vu: scena zdawała się powtarzać z wczorajszej lekcji eliksirów. Snape był całkowicie biały z wściekłości i oddychał tylko konwulsyjnie - chrapliwy odgłos jego oddechu był jedynym, który przerwał głęboką ciszę biura. Prawdopodobnie, gdyby mistrz Eliksirów miał mniejszą ekspozycję, uderzyłby Pottera stojącego przed nim - jednak, pomyślał Harry sprytnie, to mogło się zdarzyć. W końcu Snape zyskał możliwość wyrażania siebie:

- Co za hojność - powiedział głosem wibrującym z oburzenia. - Sprawiłeś mi kolejną publiczną zniewagę, najwyraźniej spodziewając się, że uciec ci, jak wszystkie poprzednie. Kiedy tak się nie stało, ty, Potterze, postanowiłeś zagrać w szlachtę i wykazać pokutę i uległość wobec losu. Jak śmiesz zdradzać swoje tchórzostwo za odwagę! Możesz mnie zabić, profesorze - szydził bardzo. „Tak, oczywiście, żeby twój żałosny cień pojawił się reżyserowi wraz z kolejną historią o złym mistrzu eliksirów, który zabił nieszczęsne nieuzbrojone dziecko!” Nie wystarczyło ci przez prawie siedem lat zepsuć moje życie, postanowiłeś pozbawić mnie szansy na spokojną śmierć po tym, jak w końcu się ciebie pozbędę! Natychmiast weźmiesz różdżkę i się obronisz, Potter! A przynajmniej nie umieraj jak kompletny tchórz! - na policzkach Snape'a pojawił się gorączkowy rumieniec, był to, jak zwykle, pierwszy raz, gdy Harry usłyszał, jak Snape podnosi głos. Wzdrygnął się nawet kilka razy, ale kiedy jego rozmówca zatrzymał się na chwilę, żeby zaczerpnąć powietrza, Harry powtórzył dokładnie to samo:

„Nie będę się bronić, sir.”

Dla własnego bezpieczeństwa - lepiej mu było tego nie robić. Ale Harry nie patrzył teraz na profesora w twarz i dlatego nie mógł zobaczyć, co się na nim pojawiło. Nie mógł oderwać wzroku od dłoni Snape'a: od dłoni, konwulsyjnie ściskających się i palców, z siłą splecioną w zamek na wysokości klatki piersiowej. Jakby w zwolnionym tempie obserwował, jak te dłonie się otwierają i gdzieś daleko słyszał nagle zmieniony głos Snape'a. Głos powiedział:

- Och, nie będziesz? Świetnie Myślę, że ze względu na taki przypadek dopuszczalne jest zmienianie wstrętu, jaki odczuwam w stosunku do ciebie, Potter. Jeśli twoja skóra jest odporna na obrażanie słowem, sprawdź, jak reagujesz na zniewagę za pomocą działania. - A jego lewa ręka zniknęła na chwilę z Harry'ego, wznosząc się w górę, by uderzyć mocno.

Jednak nie na darmo Harry był łapaczem drużyny Quidditcha.

Mimo że wojna wysunęła żądania wobec studentów, zmuszając ich do dwóch do pięciu lat, Quidditch pozostał przez dwa lata. Dopiero teraz grali nie o puchar szkolny, a nie o dodatkowe punkty, ale aby powrócić na krótko do poprzedniego szczęśliwego czasu. Cóż, trenować reakcję.

Mecze nadal były rozgrywane dla wszystkich Hogwartów, a z zewnątrz wydawało się, że przynajmniej na stadionie wszystko pozostało takie samo. Ale tylko na pierwszy rzut oka. Nikt nawet nie próbował naśladować wesołego, wesołego sposobu komentowania Lee Jordana-Lee, który został zabity w czerwcu ubiegłego roku z George'em Weasleyem podczas próby wejścia do jednej z kwater głównych śmierciożerców. Nad polem nie było więcej radosnych krzyków fanów, bez względu na to, kto strzelił bramkę. A udane unikanie Blaigerów spotkało się z gwałtownym aplauzem, ponieważ zręczność trenowana tutaj mogła pomóc uniknąć zaklęcia.

Albo z klapsa.

Snape działał bardzo szybko - być może niedoświadczona osoba nie zauważyłaby jego ruchu i obudziła się na podłodze. Ale Harry był przyzwyczajony do tego, że aby ratować życie w krytycznej sytuacji, konieczne jest przynajmniej jeden oddech przed wrogiem. Z nieuchwytnym ruchem odchylił się do tyłu i rzucił prawy łokieć do przodu, przerywając huśtawkę. A kiedy dłoń Snape'a uderzyła go w ramię, Harry szybko złapał nadgarstek Snape'a.

* Efekt zaskoczenia, mówisz? Dobra, niech będzie efekt zaskoczenia. *

Spodziewał się, że usłyszy krzyk, wyraziste słowo lub przynajmniej syczenie przez zęby - uraz powinien być bardzo wrażliwy. Ale nie słyszałem dźwięku dla pozornie nieskończenie długiej sekundy. Harry szybko spojrzał na Snape'a: jego dobrze określone usta były ściśnięte. W następnej chwili Snape gwałtownie przyciągnął rękę do siebie. Znowu, w normalnych okolicznościach, taki przełom mógł zostawić Pottera samemu z przemieszczeniem przedramienia, ale młody człowiek nie urodził się wczoraj i był o tym, z czym obarczona była jego samoobrona.

Dlatego trzymał rękę twórcy eliksirów, Harry. Co więcej, złapał się, trzymając się teraz cienkiego, ale niezwykle mocnego nadgarstka obiema dłońmi. Pod nimi dziwny puls.

Powoli, stosując ten sam wysiłek, jakby walcząc z gałęzią wierzby Drakuchey, Harry zmusił Snape'a - cal po calu - do obrócenia dłoni w górę. Natychmiast zacisnęła pięść - tak, że jej paznokcie wbiły się głęboko w skórę, obiecując pozostawić tam głębokie ślady.

Potter westchnął ciężko i próbował otworzyć palce, dlaczego sam nie mógł tego wyjaśnić. Ale okupacja okazała się bezużyteczna: kruche falangi były jakby odlane ze stali. Opuściwszy bezowocne przedsięwzięcie, Harry zdał sobie sprawę, że nie słyszał jeszcze ani jednego słowa.

Znowu spojrzał w górę, chcąc przeczytać coś na swojej bladej, nieprzeniknionej twarzy - przynajmniej jego wyrok śmierci. Ale gdy tylko się poruszył, Snape szarpnął się jeszcze raz, praktycznie uwalniając się z uścisku.

Jeśli go wypuszczę, zabije mnie. Jeśli nie pozwolę mu odejść, i tak mnie zabije, gdy tylko dotrze do różdżki. Wybór nie jest bogaty. Oznacza to, że nadal możesz walczyć, bez żadnego szczególnego ryzyka. Harry mruknął, jego usta się rozchyliły. A potem stopniowo poluzował uścisk, wciąż ściskając dłoń Snape'a, teraz ostrożniej niż nie agresywnie. Z jakiegoś powodu naprawdę chciał zobaczyć, która dłoń ukryta jest za mocno zaciśniętymi palcami. Od dawna nie chciał niczego tak bardzo, szczególnie tak nielogicznego.

„Pozwól mi odejść” - dobiegł dźwięk z jego ucha. Stali dość blisko, więc Potter widział płaszcz na piersi Snape'a drżący z oddechu. Ze względów ostrożności postanowił nie spotykać się ze spojrzeniem profesora - nie wszyscy mają immunitet, który jest na widok Meduzy Gorgony, a Harry wątpił, czy znalazł się wśród tych szczęśliwych. Ale głos Snape'a był tak dziwny, że chłopięca ciekawość, nie skorodowana nawet teraz, skłoniła go do spojrzenia na to, co działo się na jego twarzy. Jakby coś było wcześniej widziane.

- Potter, puść - powtórzył jego głos nad uchem bez zwykłej pogardy dla intonacji. Teraz było tylko zimno. I to było w jakiś sposób zachęcające. Harry poruszył brodą, by spotkać się ze śmiercią, jeśli nadeszła godzina, twarzą w twarz i po raz pierwszy zauważył, że Snape był tylko o pół głowy wyższy od niego.

„Kiedy udało nam się nadrobić zaległości?” - myślano przed myślami. Rzeczywiście, po raz pierwszy w życiu Harry zobaczył oczy Snape'a tak blisko - i tak mało było jednocześnie przestraszonych. Dlatego dalsze działania były podyktowane czymkolwiek innym niż zdrowy rozsądek. Harry delikatnie uniósł dłoń wciąż słabo opadającą i powoli przyłożył ciasno zaciśniętą pięść profesora do piersi. Prosto do splotu słonecznego - miejsce, którego Snape nie mógł znać, było najbardziej narażone na jakiekolwiek przekleństwo. Harry zamknął pięść i uśmiechnął się.

Teraz naprawdę stało się cicho. Ponieważ okazuje się, że oddychanie jest również źródłem dźwięku. Po raz pierwszy w życiu Harry poczuł, że pojedynek między nim a Snape'em, który trwał od pierwszego roku eliksirów w pierwszym roku, został przerwany, ponieważ pojawił się tymczasowy zwycięzca. Ilu ludzi może się tym pochwalić? * Panie Potter. Nasza ... nowa ... celebrytka. * Snape odwrócił wzrok.

- Naprawdę myślisz, co robisz? - był głuchy, nie zwracając się do Harry'ego. Z zaskoczenia (pytanie zamiast przekleństwa) Harry rozluźnił uścisk i Snape w końcu wziął rękę. Teraz naprawdę może na zawsze zamrozić oczyma swojego irytującego chłopca - jeśli, oczywiście, spojrzałby na niego. Ale on nie patrzył.

Odwrócił się i zaokrąglając stół usiadł w dużym obrotowym fotelu, w którym sprawdzał kontrolki. Odwrócony plecami do Pottera, zamrożony ze zdziwienia. Wydawało się, że za sekundę zapomniał o obecności Harry'ego w swoim biurze io jego istnieniu w przyrodzie w ogóle.

Ramiona Snape'a powoli opadły.

Przez chwilę (kilka wieków) Harry w milczeniu wpatrywał się w tył głowy. W głowie myśli, które nagle wyszły z anabiozy, pędzą z ogromną prędkością. A główna skłoniła Gryffindora do ruchu. Zapomnij o tym, że jest chłopcem, którego Snape nie zniszczył, i daj Snape'owi szansę na naprawienie tej sytuacji.

Harry obszedł stół, żeby Snape widział, że nadchodzi, i bez pośpiechu opadł na kamienną podłogę u jego stóp. Dłonie Snape'a leżały bez życia na kolanach, z twarzą zamkniętą w wyobcowanym, zamkniętym wyrazie. Harry, nie spuszczając wzroku z twarzy siedzącego mężczyzny, delikatnie dotknął swojego cierpiącego nadgarstka, na którym siniak był już liliowy, i położył brodę na bezradnie otwartej dłoni.

Nic nie zmieniło się na twarzy Snape'a, z wyjątkiem nuty znużonego zaskoczenia. Wyglądał jak po silnym szoku nerwowym: zdewastowany, wyczerpany, pozbawiony wszelkiej ofensywnej energii.

Harry dotknął ustami miękkiej, zimnej skóry.

Snape w końcu odpowiedział na tę akcję:

„Merlinie, Potter, nie zginąłeś”. Czego do diabła jeszcze tu potrzebujesz? Nie racz wyjść z mojego biura? Przeżyłeś, możesz przynieść tę dobrą wiadomość swoim znajomym.

„Sir ... mogę zostać?”

Cóż, więc nie chcę stąd wyjeżdżać.

Wtedy po raz pierwszy zobaczyłeś rozpacz pod maską.

Wtedy wolisz mnie zabić niż przyznać, że nienawidzisz nie tylko i nie tyle, bo jestem Harry James Potter.

Ponieważ wiem, dlaczego mnie nienawidzisz - ponieważ nienawidzę cię z tego samego powodu.

Ponieważ nie chcę już dłużej okłamywać siebie i nie chcę, żebyś okłamywał siebie.

I cokolwiek teraz powiem, sir, jesteś zbyt wyczerpany naszym psychologicznym pojedynkiem - albo przygotowaniem do niego. Zamierzasz zabić? Ja - czy ja?

Chcę tu być - chcę, żebyś również to przyznał.

Tłumiąc długie westchnienie, powiedział cicho Harry:

- Sir. Możesz mnie zabić później lub teraz. Byłbym jednak bardzo wdzięczny, gdybyś pozwolił mi negocjować.

- Jak, Potter. Czy nie powiedziałeś mi już wszystkiego? Wciąż jest coś tak fatalnego jak rozpoznanie twoich złudzeń?

„Tak,” Potter nie docenił ironii. - Na wypadek, gdybyś pomyślał ... Cóż, to naprawdę nie był manewr przetrwania. I nikt nie wie, że ja tu jestem - ani Ron, ani Hermiona nie pilnują twoich drzwi, żeby zabrać mnie do szpitala lub zadzwonić do dyrektora. Nie powiedziałem im, dokąd zmierzam ani co zamierzamy zrobić.

- „My”, Potter? Oznacza to, że mimo wszystko dążyłeś do zabicia mnie - nie możesz dążyć do tak miłego wyjaśnienia związku.

- Od wczoraj moje plany się zmieniły. Miałem czas, aby wszystko zważyć i ... wyciągnąć właściwe wnioski.

- W przypadku, gdy twoje wagi są dokładne. Co ciekawe, czy te wnioski były interesujące?

Harry potarł podbródek na zimnej dłoni i wiercił się, usadowiwszy się wygodnie. Jakie są wnioski? Czy jesteś naprawdę zainteresowany? Cóż, na przykład, że od teraz nie będę już zależał od Rona i Hermiony, toleruję ich opieki i udawam, że nie zauważam ich randek o północy. Od dawna nie ma zbytniego bycia trzecim. Oczywiście, nie będą zachwyceni wiadomością, że poinformuję ich o tobie - ale to będzie ich troska. Bo nie wiem o moim umyśle, ale całym ciałem: nie będę miał barku bezpieczniejszego niż twoje, jeśli mogę cię przekonać, że jesteś ze mną ... warto zaprzyjaźnić się.

Będąc w dalekim zamyśleniu, Harry całkowicie zignorował, że zwyczaj bycia samemu - nawet obok przyjaciół - nauczył go myśleć głośno. A przynajmniej połowa jego rozważań Snape słyszał. Prychnął, ale w jakiś sposób nie był wystarczająco zły dla Snape'a, który cały czas umawiał się bezwzględnie z terroryzowaniem Harry'ego Pottera:

- być przyjaciółmi. Z tobą Jesteś szalony, Potter? Czy twoim zdaniem powinienem uważać twoją cudownie zmienioną opinię o mnie za dar losu? Jak największe błogosławieństwo w moim życiu?

- Nie do końca - wypchnął Harry'ego z suchego gardła. „Lepiej jako druga szansa na przyjaźń, która nie raz ... A jeśli nigdy nie chciałeś się z nimi przyjaźnić” - dodał pospiesznie, widząc, jak oczy Snape'a ciemnieją, a jej zgarbione plecy prostują się, a potem po prostu okazja ... by mnie rozpoznać.

- Jeszcze raz pytam: dlaczego?

„W takim razie ... chciałbym, sir.” Wiesz, jak cienka jest granica między nienawiścią a ... To wszystko, skończyłem. Możesz mnie zabić.

- Potter - powiedział Snape szeptem, ostrożnie, bez mrugania okiem, patrząc na młodego mężczyznę - zgubiłeś umysł?

A Harry, odpowiadając na to spojrzenie, w milczeniu skinął głową.

Snape powoli uniósł rękę i z zainteresowaniem spojrzał na swoją dłoń.

Harry zamknął oczy w oczekiwaniu na strajk.

I poczuł, jak chłodne palce powoli omiatają bliznę na czole, przez grzbiet nosa, opadają na usta ... Harry delikatnie dotknął ich w odpowiedzi i otworzył oczy.

- Nie przyjaźnię się z moimi uczniami - powiedział Snape zwykłym tonem. W każdej sekundzie jego oczy traciły żywy wyraz twarzy, znowu stawały się zimne jak kawałki obsydianu. - Nie masz nic do roboty w moim biurze.

- A jeśli nadal zostanę?

- Nie dałeś mi właściwej odpowiedzi na tę opcję.

- Okej - powiedział Harry, uderzając od środka. Nie było żadnych opcji: Snape najwyraźniej był zdeterminowany, by jakoś zareagować na niego, tylko jeśli Potter został mu naprawdę ujawniony. Innymi słowy, pokaże najbardziej starannie ukryte słabe punkty, o których Ron nie tylko Snape nie powinien wiedzieć. A jeśli teraz spróbuje się wydostać, profesor uzna jego działania za kolejną sztuczkę Pottera. A Harry wcale tego nie chciał.

Chciał wyznać, posmakować imienia tej osoby. Ryzyko wymówienia go przynajmniej dla siebie. Chciałem się przekonać o swojej szczerości - w końcu nikt nigdy nie był bardziej szczery w stosunku do Severusa Snape'a niż Harry Potter, który migotał aż do korzeni włosów, teraz zarumieniony. Zaufaj ... Oczywiście był szalony. Ale w tym przypadku pobyt na grzesznej ziemi nie będzie się ciągnął. A jeśli, wbrew wszystkim zasadom życia, ma rację - wtedy łatwiej będzie zabić Voldemorta.

Po pierwsze, ponieważ przed nim nie doświadczasz tak ogromnego zażenowania.

A po drugie - kto jeszcze będzie miał przyjaciela, z którym pójdziesz nie tylko na zwiad, ale także do piekła w ustach? I Harry to zrobi. To będzie ... Severus, jeśli Snape nie pokonał go wcześniej.

Po rozważeniu wszystkich zalet i wad Harry postanowił zaryzykować. W końcu ryzyko jest szlachetne. Chociaż niebezpieczne.

- Chcę być blisko ciebie, bo jestem w tobie zakochany. Od dawna się kocham. I wiem o twojej orientacji: wspomnij pamięć ... - młody człowiek potknął się na chwilę, ale mimo to zgodził się, gorączkowo wydychając w dwóch krokach:

„Jeśli nie odwieziesz mnie od ciebie, sir, zrobię wszystko, aby odpokutować za urazę, jaką miałeś w młodości”. Ponieważ jestem również odpowiedzialny za nich.

Jeśli ja ... oszaleję (może), wstyd posłuży mi wystarczająco mocno, uwierz mi. Ale jeśli mam trochę racji ... jeśli ty - lubisz mnie - tylko dlatego, że ... Nie mogę cię nienawidzić ... Wyjeżdżam teraz.

Ostatnie słowo było prawie niesłyszalne. Przez jakiś czas w biurze panowała nieprzerwana, głęboka cisza lochów. Trzeba było wstać i wyjść, ale jej nogi odmówiły niesienia Harry'ego obok milczącego Snape'a. Aby wpaść pod przenikliwe spojrzenie, nie zgodziłby się teraz nawet pod groźbą natychmiastowej śmierci. Lepiej pozwolić mu wywiercić pochyloną głowę. Harry boleśnie zamknął oczy, czując gorące policzki - nawet łzy napłynęły mu do oczu.

Jednak nie da się usiąść, kuląc się do końca życia i czekać, aż stanie się niewidzialny. On się mylił. * Ostrzegałem cię. * Tak, ostrzegałem cię, ale kto w życiu się nie mylił? Tak bardzo chciałem mieć rację ... Prawie przekonałem się, że mam rację ... Od dziś nigdy nie będę mógł spojrzeć w jego oczy. Stał się śmieszny. W porządku, Potter, wstań. Bóg wie, ile czasu minęło, moi przyjaciele znów zaczną się martwić, że mnie porwali - torturują mnie - wkrótce zostaną zniszczeni ... Dlaczego wydaje mi się, że nie będzie gorzej niż teraz w torturach. Ale Harry Potter nie może ryzykować siebie i zostać wymieniony na proste niebezpieczeństwa wojny. Będzie musiał walczyć ze światowym złem. Tak jak w przypadku Malfoya - sam. Nikt nie będzie stał obok siebie: kwalifikacje nie wystarczą. Staną na siatce bezpieczeństwa. To twoja główna nadchodząca bitwa, Potter.

Nie, nie główny. Właśnie straciłem główny.

Czując gorące łzy napływające do jego oczu, Harry próbował wstać. Ręka na jej potarganej koronie trzymała ją w miejscu.

„Zostań, Potter.” Pokażę ci błędy popełnione w poprzedniej pracy.

Wyraz twarzy profesora Eliksirów nie zmienił joty. Jego głos zachował wszystkie imperatywy i ton - zwykłą ironię. Tylko z jakiegoś powodu Harry wydawał się być światłem w lochach Slytherinu, jak w wieży astronomicznej, a badanie błędów w pracy kontrolnej stało się fascynującym zajęciem. Wszystko zależy od tego, kto na nich wskazuje.

Potter uniósł rzęsy, ciężkie od brzydkiej słonej wilgoci, i spojrzał prosto w twarz mężczyzny, którego nie spojrzałby nawet pod Imperio sekundę temu. Snape spojrzał na niego uważnie i jakoś inaczej niż kiedykolwiek.

Oczywiście, możesz przyzwyczaić się do oszałamiającej pogardy przez siedem lat. Harry był przyzwyczajony. Tak więc teraz było zamieszanie, spotkanie z nie niszczeniem, ale po prostu studiowanie oczu.

Czując, jak szloch wstaje mu w gardle, Harry uśmiechnął się drżącymi ustami i wyszeptał tylko jedno słowo:

Pin
Send
Share
Send